Skocz do zawartości

Wysokość ceny sprzedaży na Allegro/sklepie tradycyjnym Czy już tylko cena rządzi

Polecane posty

Dużo się u mnie dzieje i muszę naprawdę dużo teraz kombinować/liczyć/myśleć i działać bo konkurencja pojechała po bandzie i obniżyła ceny większości towarów na maxa – na poziomie mojego zakupu. Na Allegro to normalka ;) ale na sklepie tradycyjnym to już mi spowodowało odpływ klientów i duże problemy :( A może jedno i drugie do tego się przyczyniło?

 

 

Chciałem zapytać co uważacie o cenie sprzedaży na Allegro i sklepach tradycyjnych. Żeby była jasność to mówimy o produktach nie markowych. Czy Wy też uważacie, że cena sprzedaży dla takich produktów jest obecnie jedynym wyznacznikiem? Na Allegro mam obecnie słabą sprzedaż bo ceny moich towarów są średnie ale jak już pakuję to zarabiam. A w sklepie tradycyjnym jak konkurencja zjechała z tymi cenami na maxa to ona ma ruch, a u mnie wieje pustkami jak na pustyni :(

 

Zawsze uważałem żeby nie psuć rynku i nie wdawać się w wojny cenowe ale obecnie najniższa cena jest chyba jedynym wyznacznikiem i nie mam wyjścia? Dlatego chciałem zapytać o Wasze przemyślenia na ten temat i będę wdzięczny za wszelkie podpowiedzi co robić w takiej sytuacji:

 

1. Gdy konkurencja na maxa obniża ceny na sklepie tradycyjnym. Towaru innego się nie znajdzie bo to nie markowe towary.  Czy mam teraz obniżyć ceny na maxa na wszystkie towary (bo na wybrane towary to już nie pomoże) i kompletnie zepsuć rynek? A może rynek i tak już jest zepsuty przez konkurencję i między innymi Allegro/internet? I klienci porównują cenę pomiędzy tymi wszystkimi podmiotami? W takiej sytuacji sklep tradycyjny ze średnimi cenami jest i tak z góry skazany na porażkę. Czy można wysnuć wniosek, że maksymalne obniżenie wszystkich cen na sklepie tradycyjnym (do poziomu Allegro/internetu) spowoduje gigantyczny wzrost sprzedaży (obrotów)? Czy spowoduje to napływ klientów? Już nawet widziałem kilka sklepów tradycyjnych co się reklamowały w gazetach jako "taniej niż na Allegro". A do tego dochodzą jeszcze markety.

 

2. Na Allegro, co robić z towarami łatwo pakowalnymi, czyli typu: wrzucić do pudełka/koperty i nakleić etykietę. Czy tutaj również opłaca się zjechać z marży na maxa? Na Allegro decyduje już tylko cena więc sprzedaż raczej będzie większa ale opakować się setki paczek za minimalny zarobek? Czy faktycznie ta cena jet takim mocnym wyznacznikiem i czy to ma w ogóle sens? O towary trudno pakowalne nie pytam bo to osobny temat. Pytam o typową nie markową drobnicę.

 

 

Temat ciekawy i na czasie więc ma nadzieję, że wszyscy wyciągną z niego coś dla siebie. Dziękuję za wszelkie przemyślenia.

Link to postu

Jeżeli w sklepie stacjonarnym nie masz seksownych hostess  ;D to pozostaje Ci obniżenie marży i czekać, aż konkurencja się wykrwawi.

 

Albo Ty się wykrwawisz.

 

To jest to o czym już mówiliśmy, co chwilę przychodzą nowi, którym się wydaje, że z 2% marży da się wyżyć, zapominając całkowicie, że obrót towarem wiąże się z pewnymi kosztami stałymi, które wraz z jego wzrostem rosną.

 

Taki nowy jedzie na min. marży przez 2 lata, bo dostał dotację, bo ma mały ZUS, bo ciężko do niego dochodzi jak ekonomia się rządzi.

 

Po tych 2 latach upada, bo nie ma innego wyjścia.

Ale przy okazji wielu normalnych też upadnie, bo klient nie patrzy na to czy sklep zarabia, tylko na to czy on kupi najtaniej.

 

I tu się zgodzę, że cena rządzi.

 

Ale w przypadku sklepu tradycyjnego nie do końca.

 

A przynajmniej nie do końca w przypadku towarów niemarkowych.

 

Trzeba się odnosić do konkurencji w bezpośrednim otoczeniu.

 

Jeżeli obok mnie ktoś sprzedaje dużo taniej, to muszę ceny obniżyć.

 

Ale jeżeli obok mnie nie ma nikogo z takim towarem, a jest dopiero 10 KM dalej, to wielu klientów nie będzie patrzyło na cenę, tylko na wygodę. I kupi u mnie, bo im się nie będzie chciało jeździć.

 

No chyba, że ceny mam z kosmosu, to wtedy wielu dla zasady pojedzie kupić gdzie indziej, choćby mieli na Bielany jeździć ;D

 

Inna sprawa jest w przypadku towarów markowych, bo te ogląda się w sklepie, ale kupuje w internecie.

 

I w ogóle stwierdzam, że 500+ nie działa, albo idzie w całości na wódkę, której nie sprzedaję ;D

 

W ostatnim czasie zauważam duży spadek obrotów.

I nie chodzi nawet o ilość transakcji, bo te są w miarę stałe.

Ale ludzie po prostu kupują najtańsze badziewie.

 

Mam paczki z towarem za 3 zł. ::)

 

Biorąc pod uwagę marżę.....odliczając koszt koperty bąbelkowej - jestem na minusie.

 

Ostatnio jak podliczałem miesiąc wyszło, że Allegro zarobiło na mnie więcej niż ja na nim.

Link to postu

Trzeba podnieść rzuconą rękawicę, i dostosować się do konkurencji albo tak uderzyć aby konkurencja przestała istnieć.

 

PanBanBan napisał, że w tradycyjnym sklepie już odczuwa spadek, a to oznacza:

- wysokie ceny;

- nasycenie rynku;

- niemiła obsługa  ;D

 

 

PS. Ks.Robak konkurencja oddalona 10km to nie konkurencja ;)

Link to postu

Trudno się do tego odnieść, bo każda branża rządzi się innymi prawami. Ludzie od zawsze szukali niższych cen ale przynajmniej u mnie jest tak, że jeśli klientowi logicznie i sensownie wyjaśni się, dlaczego płaci więcej za ten sam typ produktu, ale innej marki i jakości, to klient jednak wybiera w 70% produkt droższy. Zwłaszcza, że u mnie klienci zostawiają często 15 i więcej tysiaków za jednorazowe zakupy. Mam dwie półki cenowe i np. rzeczone towary za 15 tysiaków można u mnie kupić również za 12 tys. Ale oczywiście to jest niższa jakość i ryzyko awarii które wiążą się z serwisem, obsługą serwisową itp. itd.

Co do internetu: u mnie najwięcej rynku psują duże hurtownie, które teoretycznie mają zakaz sprzedaży innym, niż detalistom takim jak ja. Oczywiście zakaz ten obchodzą, zakładając firmę "na szwagra, bratanka itp". Z tym, że taki proceder ma krótkie nogi, bo my baranami nie jesteśmy i kopiemy takie hurtownie w zad. A w mojej branży hurtownia z samego detalu nie ujedzie.

Link to postu

Jeżeli w sklepie stacjonarnym nie masz seksownych hostess  ;D to pozostaje Ci obniżenie marży i czekać, aż konkurencja się wykrwawi.

Albo Ty się wykrwawisz.

No właśnie tego się boję, tylko jak tak myślę to czy ja już się nie wykrwawiam brakiem klientów, czyli brakiem obrotu ? A może to jest to na co liczy konkurencja, że jak oni obniżą ceny to wszyscy dookoła się wykrwawią?

 

I tu się zgodzę, że cena rządzi.

Czyli kolejna obniżka cen na Allegro bo innego wyjścia nie ma? Jak się pakuje 10 paczek na marży 30% to żeby zarobić to samo na marży 10% trzeba by pakować tych paczek 3x więcej. A przy marży 5% to aż 6x więcej paczek. Wiadomo, że koszty do pewnego stopnia są stałe ale po osiągnięciu pewnej wartości zaczną iść w górę :(

 

 

Ale w przypadku sklepu tradycyjnego nie do końca.

 

A przynajmniej nie do końca w przypadku towarów niemarkowych.

 

Trzeba się odnosić do konkurencji w bezpośrednim otoczeniu.

 

Jeżeli obok mnie ktoś sprzedaje dużo taniej, to muszę ceny obniżyć.

 

Ale jeżeli obok mnie nie ma nikogo z takim towarem, a jest dopiero 10 KM dalej, to wielu klientów nie będzie patrzyło na cenę, tylko na wygodę. I kupi u mnie, bo im się nie będzie chciało jeździć.

 

No chyba, że ceny mam z kosmosu, to wtedy wielu dla zasady pojedzie kupić gdzie indziej, choćby mieli na Bielany jeździć ;D

A nie uważasz że w takiej sytuacji klienci będą Ciebie porównywać do Allegro? U mnie codziennie słyszę od klientów, "a bo na Allegro można to kupić za połowę taniej" (nie u mnie na Allegro tylko ogólnie na Allegro). Moja odpowiedź jest zawsze taka sama - to proszę sobie zamówić z Allegro. I w ogóle nie rozumie, takich klientów bo jak można sprawdzać ceny na Allegro, a potem chodzić i szukać tego towaru na sklepach tradycyjnych? Nudzi im się?

 

Do tego zauważyłem jedną rzecz, którą tylko ja widzę i uwzględniam przy obliczaniu marży - klienci towaru kupionego:

-na Allegro - nie reklamują, bo musieliby odesłać na swój koszt, a to im się nie opłaca,

-w marketach - nie reklamują, bo musieliby specjalnie jechać do marketu, a nawet nie wiadomo do kogo podejść z reklamacją w markecie, no i wyczekają się jak debile

-na bazarach - nie reklamują, bo "wiadomo że tam nie ma gwarancji"

-ale kupiony w sklepach tradycyjnych - reklamują choćby mieli jechać te 10km bo w sklepie jest sprzedawca z którym można "pogadać" (czyli opieprzyć go).

 

I ludzie tego nie rozumieją, że przez to ich obsługa na sklepie jest droższa. Stąd na sklepach musi być wyższa marża. A do tego pracownik może w godzinę spakować kilkadziesiąt/set prostych paczek ale na sklepie tradycyjnym może obsłużyć już tylko paru klientów bo każdy się o coś pyta i chce pogadać. I to samo z pakowaniem - do pakowania nie potrzeba wykwalifikowanych ludzi, a do obsługi klienta już taki, czyli droższy pracownik. A klienci chcieliby kupować w takich samych cenach jak na Allegro ::)

 

I w ogóle stwierdzam, że 500+ nie działa, albo idzie w całości na wódkę, której nie sprzedaję ;D

Bo w tym kraju albo musisz być cholernie bogatym albo dziadem. I na jednych i na drugich robi klasa średnia czyli my :( A jak chcesz się wykręcić z klasy średniej to albo musisz spaść do dziadów (przemilczę ;) ) albo oszukiwać/kraść żeby wybić się do klasy bogatej. Innych sposobów nie ma :(

 

W ostatnim czasie zauważam duży spadek obrotów.

I nie chodzi nawet o ilość transakcji, bo te są w miarę stałe.

Ale ludzie po prostu kupują najtańsze badziewie.

 

Mam paczki z towarem za 3 zł. ::)

To u mnie jest lepiej bo ludzie kurierem za 20zł zamawiają towar o wartości 1-2zł  ::)

 

Biorąc pod uwagę marżę.....odliczając koszt koperty bąbelkowej - jestem na minusie.

 

Ostatnio jak podliczałem miesiąc wyszło, że Allegro zarobiło na mnie więcej niż ja na nim.

U siebie mam podobnie dlatego już od dłuższego czasu pytałem Was o sposoby pakowania i kilka innych rzeczy. Teraz liczę wszystko po kilka razy. Np. wczoraj klient wyszukał na Allegro taki dziwny mix moich najtańszych/wyprzedażowych przedmiotów (samo szkło sprzedawane luzem), że sam musiałem go pakować prawię półtorej godziny, głowiąc się jak bezpiecznie spakować to do jednej mega paczki. A jak sprawdziłem zysk na towarach na tym paragonie za kilkadziesiąt złotych to mi wyszło po odjęciu pudełek i wypełnienia 8zł ::) Klnąłem jak nie wiem bo dało mi to jakieś 5zł na godzinę :(

 

Ale tutaj to już od dawna widzę pewną sprawę - 90% właścicieli małych firm nie potrafi sobie tych wszystkich kosztów policzyć. Dopóki im się jakoś kręci to myślą, że jest dobrze. Np. ostatnio jeden znajomy był bardzo zdziwiony jak mu mówiłem, że muszę kupować pudełka na niektóre towary, jak on sobie wsiada w auto i z dwóch zaprzyjaźnionych sklepów odbiera całą masę pudełek i on ma pudełka za darmo. A jak spytałem się go ile czasu mu schodzi na objechanie tych sklepów i ile paliwa traci to był jeszcze bardziej zdziwiony, że pytam o takie rzeczy, bo sam sobie przecież nie płaci to co sobie będzie to liczył, a paliwo to i tak w koszty idzie. A drugi znajomy jak się go pytałem jak idzie, to powiedział, że nie wie bo od kilku miesięcy mu się nie chciało liczyć zyskowności bo po co. Jak księgowa wylicza podatki to znaczy, że interes się kręci. A jak mu zacząłem tłumaczyć, że mimo podatków interes może się nie kręcić to znowu wielkie oczy jak to się wszystko liczy bo on nie wiedział ::)

 

I może tutaj jest problem. My staramy się sobie wszystko policzyć żeby dokładnie wiedzieć, a inni mają to gdzieś i żyją z dnia na dzień nie zastanawiając się nad tym.

 

 

Link to postu

Trzeba podnieść rzuconą rękawicę, i dostosować się do konkurencji albo tak uderzyć aby konkurencja przestała istnieć.

 

PanBanBan napisał, że w tradycyjnym sklepie już odczuwa spadek, a to oznacza:

- wysokie ceny;

- nasycenie rynku;

- niemiła obsługa  ;D

Obsługa jest milsza niż u konkurencji więc to raczej odpada ;) O nasyceniu rynku też nie ma mowy bo u konkurencji są kolejki, a u mnie wiadomo :( Wysokich cen też nie mam - mam średnie ceny ale najwidoczniej dla klientów są wyższe niż u konkurencji więc są wysokie?

 

Odnośnie sklepu tradycyjnego - mam bardzo podobną sytuację kosztową jak konkurencja i nie widzę szans aby wykończyć ich. Takie rzeczy to tylko w bajkach ;) Dlatego obniżenie marży spowoduje powolne wykrwawianie się wszystkich uczestników rynku. Natomiast nie obniżenie marży, spowoduje prawdopodobnie dalszy odpływ klientów do konkurencji i wykrwawianie się tylko mnie :( Co więcej, nie wystarczy obniżyć ceny do poziomu konkurencji, a muszę je wyraźnie przebić co oznacza, że musiałbym sprzedawać towary na 1-5% marży :(

 

I do tego muszę zainwestować w reklamę i pokazać klientom te nowe obniżone ceny żeby w ogóle o nich się dowiedzieli i przyszli do mojego sklepu. Czyli na początek będę reklamował towar na którym będę miał gównianą marżę, a zyski z tych towarów nie pokryją nawet kosztów poniesionych na ich reklamę :( I sklep tradycyjny to nie market więc jak klienci dowiedzą się o niskiej cenie to przyjdą kupić tylko te produkty, które zareklamuję i nie kupią przy okazji nic innego (jak w markecie) :(

 

I czy drastyczne obniżenie cen wystarczy żeby zmyć z siebie fałszywie przyszytą łatkę "drogiego sklepu", a przynajmniej droższego niż konkurencja?

 

Link to postu

Trudno się do tego odnieść, bo każda branża rządzi się innymi prawami. Ludzie od zawsze szukali niższych cen ale przynajmniej u mnie jest tak, że jeśli klientowi logicznie i sensownie wyjaśni się, dlaczego płaci więcej za ten sam typ produktu, ale innej marki i jakości, to klient jednak wybiera w 70% produkt droższy. Zwłaszcza, że u mnie klienci zostawiają często 15 i więcej tysiaków za jednorazowe zakupy. Mam dwie półki cenowe i np. rzeczone towary za 15 tysiaków można u mnie kupić również za 12 tys. Ale oczywiście to jest niższa jakość i ryzyko awarii które wiążą się z serwisem, obsługą serwisową itp. itd.

Co do internetu: u mnie najwięcej rynku psują duże hurtownie, które teoretycznie mają zakaz sprzedaży innym, niż detalistom takim jak ja. Oczywiście zakaz ten obchodzą, zakładając firmę "na szwagra, bratanka itp". Z tym, że taki proceder ma krótkie nogi, bo my baranami nie jesteśmy i kopiemy takie hurtownie w zad. A w mojej branży hurtownia z samego detalu nie ujedzie.

U Ciebie to jest inna sytuacja. Ja piszę o typowej drobnicy, a Ty masz towary "na lata". W takiej sytuacji klienci starają się liczyć i kalkulować. Na produktach "dnia codziennego" nic nie liczą tylko patrzą na cenę. Nawet jak im tłumaczę, że ten produkt jest lepszy bo się nie psuje to mi mówią, że wolą kupić tańszy bo za tą samą cenę będą mieć 2 sztuki tych tańszych produktów, a jak się zepsują to i tak do mnie przyjdą, a ja im wymienię na nowy - "bo muszę" :( A po dwóch latach to sobie znowu kupią nowy z nową gwarancją ::) Sklepy tradycyjne nie mają teraz łatwo :(

 

Link to postu

Zadaj sobie pytanie co ma konkurencja czego nie masz Ty, być może zostałeś technologicznie z tyłu (brak reklamy, sklepu internetowego, facebooka) ?

 

PS. Ja kupuję właśnie w markecie bo z reklamacjami tam nie ma problemu, otrzymujesz zwrot gotówki i po temacie.

 

PS. 2 Jak widzisz u konkurencji kolejki to zapytaj kupujących dlaczego wybierają ten sklep a nie inny i ewentualnie czego oczekują od sklepu ;D

Link to postu

Zadaj sobie pytanie co ma konkurencja czego nie masz Ty, być może zostałeś technologicznie z tyłu (brak reklamy, sklepu internetowego, facebooka) ?

A bo ja zapomniałem napisać, że są 1000x więksi ode mnie ;) Czyli pytanie powinno być brzmieć jak konkurować z większym od siebie i ja nie znam odpowiedzi :( Tzn. myślałem, że znam i tak działałem ale ostatnie miesiące położyły moje metody na łopatki :( I tutaj już mam brak pomysłów :( Nie wiem, czy da się coś wymyśleć innego niż maksymalna obniżka cen.  Wiadomo, że mają większe koszty np. pracowników ale licząc proporcjonalnie do wielkości firm to stoimy bardzo podobnie (procentowo). Przynajmniej na tyle na ile udało mi się dowiedzieć. Więc raczej nikt nikogo nie wykończy :(

 

PS. Ja kupuję właśnie w markecie bo z reklamacjami tam nie ma problemu, otrzymujesz zwrot gotówki i po temacie.

Ci przedstawiciele, którzy do mnie jeżdżą, to jeżdżą również do marketów i mówią że z marketów jak wezmą jeden przedmiot na reklamację na tydzień to cud musi być. U mnie co tydzień odbierają po kilkanaście/kilkadziesiąt przedmiotów reklamacyjnych. Od razu mówię, że nie mam kiepskich produktów i są to dokładnie te same produkty co idą do marketów. Hmm… faktem jest, że ja nigdy nie robiłem problemów klientom z reklamacjami i starałem się załatwiać wszystko na ich korzyść więc może się przyzwyczaili do tego i dlatego przynoszą do mnie towary – to jest jedna z moich metod walki z większymi ;) ale teraz to już najwidoczniej nie ma znaczenia :(

 

PS. 2 Jak widzisz u konkurencji kolejki to zapytaj kupujących dlaczego wybierają ten sklep a nie inny i ewentualnie czego oczekują od sklepu ;D

Przecież nie pójdę do nich i nie będę pytał ludzi przed sklepem ;) Zresztą chyba wiem co by odpowiedzieli:

-bo widzieli reklamę z niskimi cenami,

-bo byli przy okazji,

-bo zawsze tam kupują,

I to wszystko skłania mnie do obniżenia marży i cen :(

 

 

PS

Alwin – strasznie łatwo i szybko odpowiedziałeś o obniżce cen, aż się zdziwiłem ;) Czyli mam rozumieć że Ty też uważasz, że tylko cena rządzi i mamy takie czasy że aby przetrwać to trzeba mielić tony towaru na gównianej marży? Dobrze Cię rozumiem?

 

Link to postu

Pierwsze co trzeba zrobić to umiejętnie i konkretnie przeanalizować konkurencję vs siebie. Mocne i słabe strony. Słabe podciągnąć, a mocne uwypuklić jeszcze bardziej dla klienta.

Następnym krokiem to marketing. Nie wiem czy wydajesz gazetki, ulotki, kupony, program lojalnościowy. Skąd ludzie mają wiedzieć, że obniżyłeś ceny, że masz coś na promocji - jak już do Ciebie prawie nie zaglądają.

Zasada najważniejsza, to natychmiast działaj na akcje promocyjne konkurencji. Wydaje mi się (być może tylko wydaje), że przespałeś moment w którym konkurencja odbierała Ci klientelę...

W handlu tradycyjnym nie do końca cena jest najważniejszym wyznacznikiem. Oczywiście polityka cenowa względem konkurencji nie może zbytnio odbiegać. Liczy się miejsce, parking, szeroki asortyment w danej branży, branding sklepu, fachowa obsługa, itp.

 

Piszę to tylko, żeby pomóc a nie krytykować. I oczywiście to tylko moje zdanie ;)

Link to postu

A bo ja zapomniałem napisać, że są 1000x więksi ode mnie ;) Czyli pytanie powinno być brzmieć jak konkurować z większym od siebie i ja nie znam odpowiedzi :(

a co Castoramę chcesz wygryźć ?  ;D Powodzenia.

Ja jak coś kupuję jadę także do dużego sklepu, większy wybór asortymentu, jak chodzi o jakąś pierdółkę to kupuję ją w lokalnym sklepie.

 

Przecież nie pójdę do nich i nie będę pytał ludzi przed sklepem ;) Zresztą chyba wiem co by odpowiedzieli:

-bo widzieli reklamę z niskimi cenami,

-bo byli przy okazji,

-bo zawsze tam kupują,

 

Zatrudnij jakiś gówniarzy w celu przeprowadzenia ankiety, albo idź na całość i rozdawaj ulotki rabatowe swojego sklepu  :D

 

 

Alwin – strasznie łatwo i szybko odpowiedziałeś o obniżce cen, aż się zdziwiłem ;) Czyli mam rozumieć że Ty też uważasz, że tylko cena rządzi i mamy takie czasy że aby przetrwać to trzeba mielić tony towaru na gównianej marży? Dobrze Cię rozumiem?

 

Pisałem to jako klient, a klienta interesuje tylko cena.

 

Natomiast jako sprzedawca, to albo mielisz tony towaru w gównianej cenie albo czas na przebranżowienie.

 

PS. Wpisz w google swoją miejscowość i to co sprzedajesz, sprawdź gdzie jest twoja firma.

Link to postu

Pierwsze co trzeba zrobić to umiejętnie i konkretnie przeanalizować konkurencję vs siebie. Mocne i słabe strony. Słabe podciągnąć, a mocne uwypuklić jeszcze bardziej dla klienta.

Następnym krokiem to marketing. Nie wiem czy wydajesz gazetki, ulotki, kupony, program lojalnościowy. Skąd ludzie mają wiedzieć, że obniżyłeś ceny, że masz coś na promocji - jak już do Ciebie prawie nie zaglądają.

Zasada najważniejsza, to natychmiast działaj na akcje promocyjne konkurencji. Wydaje mi się (być może tylko wydaje), że przespałeś moment w którym konkurencja odbierała Ci klientelę...

W handlu tradycyjnym nie do końca cena jest najważniejszym wyznacznikiem. Oczywiście polityka cenowa względem konkurencji nie może zbytnio odbiegać. Liczy się miejsce, parking, szeroki asortyment w danej branży, branding sklepu, fachowa obsługa, itp.

 

Piszę to tylko, żeby pomóc a nie krytykować. I oczywiście to tylko moje zdanie ;)

Jestem wdzięczny za każde sugestie. Zresztą to samo może czekać każdego więc i inni skorzystają na tym wątku ;)

 

Piszesz jakbyś cytował książkę ;) W dużych firmach można robić takie rzeczy i nawet mierzyć ich skutki ale mały sklepik? ;) Nie ma tutaj co analizować. Wg mojej "analizy" to obecnie wszystko sprowadza się do ceny. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek w historii niska cena miała tak olbrzymie znaczenie. W marketach to nawet widuję klientów którzy ładują pełne wózki przeterminowanego żarcia tylko dlatego, że jest w strasznie niskiej cenie. A nie są to biedni ludzie bo towary ładują do najnowszych samochodów, no i znam ich ;) Dawniej takie coś byłoby nie do pomyślenia. Wydaje mi się, że właśnie dlatego teraz to liczy się tylko cena. Markety ciągłymi promocjami zepsuły klientów, a i Allegro do tego się bardzo mocno przyczyniło :(

 

Co do marketingu to masz rację. W historii przerabiałem wszystkie metody reklamy (nie miałem tylko radiowej i TV ;) ) i nigdy nie przynosiła ona zadowalających skutków. Ale teraz trzeba by było pójść w ulotki/gazetki bo sklep tradycyjny więc taka forma byłaby najbardziej trafiona. I to najlepiej rozdawane pod konkurencją ;)

 

Co do pozostałych rzeczy jak miejsce, parking, itp. to wydaje mi się, że teraz za odpowiednią ceną to ludzie będą nawet zapierdzielać na nogach na drugi koniec miasta "bo tam taniej". Wnioskuję tak również na podstawie spożywki gdzie znam klientów którzy właśnie zapierdzielają tak na drugi koniec miasta na nogach i śmieszą mnie jak mówią:

-"Ale mnie nogi bolą, ledwo chodzę"

-"Wiesz, że na krańcu miasta mają promocje na X"

-"O to już biegnę zanim mi wykupią"

Śmieszne ale sam to widziałem wiele razy ;)

 

 

Link to postu

Alwin – strasznie łatwo i szybko odpowiedziałeś o obniżce cen, aż się zdziwiłem ;) Czyli mam rozumieć że Ty też uważasz, że tylko cena rządzi i mamy takie czasy że aby przetrwać to trzeba mielić tony towaru na gównianej marży? Dobrze Cię rozumiem?

 

Pisałem to jako klient, a klienta interesuje tylko cena.

 

Natomiast jako sprzedawca, to albo mielisz tony towaru w gównianej cenie albo czas na przebranżowienie.

Czyli zarówno z punktu widzenia kupującego jak i sprzedawcy - napisałeś że liczy się teraz cena :(

Przebranżowienie nie wchodzi w grę bo wszędzie teraz jest konkurencja.

 

PS. Wpisz w google swoją miejscowość i to co sprzedajesz, sprawdź gdzie jest twoja firma.

Hmm... Kolejna ciekawa sprawa :) Gdy ja osobiście czegoś szukam to albo szukam w internecie i tu od razu kupuję albo idę do sklepu tradycyjnego/marketu gdzie wiem, że to może być. Jak najpierw idę do sklepu tradycyjnego i nie znajduję to wracam do domu i na drugi dzień i tak zamawiam w internecie. Nigdy nie szukałem w Google sklepów tradycyjnych. NIGDY. Dlatego nie rozumiem klientów którzy sprawdzają ceny na Allegro, a potem chodzą po sklepach i pytają o ten sam towar ::) Jak już coś sprawdzam to zamawiam.

 

 

Czy uważacie, że mały sklepik tradycyjny powinien mieć własną stronę internetową? Albo nawet sklep internetowy? Ja zawsze uważałem, żeby nie mieszać tych dwóch różnych kanałów bo rządzą się innymi prawami. Ale teraz jestem otwarty na wszelkie sugestie ;) więc mogę zmienić moje przekonania. Stronę sklepu mogę sobie założyć i wypełnić tekstem w parę godzin. Zapełnienie zdjęciami z promocjami czy nawet filmikami trochę potrwa. Ale nie widzę sensu tego bo strona i tak byłaby nie aktywna, nikt by na nią nie wchodził. A pisać dla samego siebie na takiej stronie to już wolę pisać tutaj na forum ;)

 

A sklep internetowy najszybciej to musiała by być wersja vendero z ofertą produktową, bo z tego sklepu internetowego i tak nie opłacałoby mi się sprzedawać na 1% marży więc tylko jako pokazanie oferty sklepu z cenami dla lokalnych odbiorców, którzy i tak pewnie by nie wchodzili na tą stronę ;) Jak widać to generalnie jestem sceptycznie nastawiony do mieszania tych kanałów ;)

Link to postu

Przyszło mi do głowy teraz jeszcze jedno stwierdzenie.

 

Starzy handlowcy mówią, że w latach 90-tych (początki prywatnego biznesu) to wystarczyło gówienko zapakować w papier i też się sprzedało. Bo nie było towaru więc ludzie kupowali wszystko co się dało.

 

Wydaje mi się, że dziś po 20-tu paru latach kapitalizmu zatoczyliśmy koło do tego samego punktu i dzisiaj również wystarczy zapakować gówienko w papier i za odpowiednio niską cenę i tak się sprzeda ;)

 

Oczywiście dotyczy to niemarkowych produktów które i tak wypierają te markowe. Tylko wielkie marki mają jakąś szansę przetrwać ale małe albo padają albo zostają wchłonięte przez większe.

Link to postu

Ja zawsze uważałem, żeby nie mieszać tych dwóch różnych kanałów bo rządzą się innymi prawami.

To masz złe podejście, dziś każdy kanał jest na wagę złota, nie istniejesz w internecie nie ma Twojej firmy.

A prawa powinieneś stosować takie same (a nie, że na Allegro masz taniej niż w sklepie stacjonarnym /lub odwrotnie), rozumiem, że chcesz unikać porównywania cen ale obecnie tak już się nie da.

 

Czy uważacie, że mały sklepik tradycyjny powinien mieć własną stronę internetową?

 

a jak myślisz czy w twoim mieście mieszkają zawsze ci sami mieszkańcy, którzy znają każdy sklepik w mieście, a co z przyjezdnymi ?

 

Dziś każdy dzieciak ma smarftona, więc teraz otwierając firmę, zaczynasz od wizytówki www/sklepu, dodanie do google search, google maps, google+, facebooki, itp.).

 

Skąd mam wiedzieć czy w tym mieście jest sklep i ma akurat to czego szukam ?

 

Czyli zarówno z punktu widzenia kupującego jak i sprzedawcy - napisałeś że liczy się teraz cena :(

No jak nie masz hostess ubranych w bikini, to nic innego Ci nie zostaje. Pytanie tylko czy jest sens walczyć, z większym od siebie ?

 

Edit:

Przypomniała mi się ostatnia historia.

Moja mama chciała kupić telefon, wybrała sobie model i już chciała kupować ale synek jej doradził aby sprawdziła ceny w internecie.

Okazało się, że Komputronik ma ten telefon o 100zł taniej, lecz w samym sklepie cena okazała się troszkę wyższa, niż w większej sieciówce Euro.

Ostatecznie sprzedawca sprzedał po cenie internetowej, ale niesmak pozostał.

 

Kolejna historia to wyprawka dla dziecka do szkoły (plecak z wyposażeniem) w lokalnym sklepie 145zł (plecak, piórnik, bidon z pojemnikiem na kanapki), ten sam plecak z wyposażeniem kupiliśmy w sklepie internetowym (konkurencji) za 90zł, razem z kosztami dostawy.

Myślisz, że będę robił zakupy w lokalnym sklepie ?

Link to postu

Mam sklepik przy moim rodzinnym domu, miasteczko 2000 mieszkańców. Bezpośrednią "konkurencją" jest dla mnie lokalny skład ogólnobudowlany, który ma asortyment podobny do mojego, z tym, że ja nastawiłem się na specjalizację a oni na podstawowe rzeczy. I tym przyciągam klientów. Rzeczami nietypowymi, rzadko dostępnymi, ale czasem potrzebnymi jak tlen do życia. Kiedy rozmawiałem z kierownikiem tego składu, wspomniałem mu, ze coś za bardzo zaniżają ceny pewnego wspólnego dla nas produktu, choć oni kupowali go drożej niż ja. On na to, że tak ma być i już. Więc ja zrezygnowałem ze sprzedaży tego produktu (robił duży obrót ale marża oscylowała wokół 1,5%). I co się okazało? Marża wzrosła, obroty nie spadły, bo skupiłem się na innych, zaniedbanych wcześniej gałęziach i jestem zadowolony.

Link to postu

Taką historię opowiem: ostatnio kupiłem sobie COŚ do komputera w małym osiedlowym sklepie - było mi po drodze, tylko zaparkować. Niestety wcześniej, nie mogłem się przez telefon dowiedzieć ile COŚ u nich kosztuje ("bo właśnie wypełniam fakturę i nie mogę sprawdzić..."), więc zaparkowałem. COŚ było 2 zł droższe niż w dużym sklepie, ale dojazd do niego i z powrotem to 8-10 zł na paliwo. Kupiłem więc droższe... (notabene w efekcie to COŚ nie działało i musiałem jechać do małego sklepu i oddać a potem do dużego i kupić COŚ (rzekomo) tańszego o 2 zł). Ale nie chcę pisać, o tym czy COŚ działa czy nie (ładnie ze strony małego sklepu, że przyjęli mi zwrot i wystawili korektę do fv). Piszę, bo zapytałem w sklepie gdzie COŚ sprzedają, czy mają stronę z ofertą. Bo - myślę - następnym razem może coś u nich kupię, może COŚ znów będzie tańsze, a obsłużyli mnie nie gorzej niż w dużym sklepie... Ale... niestety, na stronie napisali CO sprzedają, ale nic o tym ZA ILE. Doszedłem do wniosku, że zamiast dzwonić i za każdym razem pytać o cenę (a może znów ktoś będzie kupować na fakturę i się nie dowiem...) to ja od razu sobie sprawdzę na stronie dużego sklepu co i za ile mają i tam pojadę w ciemno, a może i wrzucę 8 zł do baku i sobie sam odbiorę...

 

Więc: dla klientów takich jak my (co w sieci też porównują) sklep stacjonarny często nie istnieje jeśli nie ma oferty w internecie, bo trzeba się tam pofatygować i tracić czas, a może tego czegoś nie mają? albo mają za bardzo drogo? Jeśli sprzedajemy coś, co istnieje też w sieci, a klienci są tego świadomi, to wg mnie nasza oferta powinna się także znaleźć w sieci... (roczny koszt sklepu lub dobrej oferty jest niższy lub porównywalny z drukiem ulotek i finansowaniem ulotkarzy). Ceny w różnych sklepach mogą być różne ale trzeba je znać, żeby wybrać sprzedawcę.

 

PS

wiele zakupów zrobiłem w innym sklepie, oddalonym ode mnie o 5zł, oni sprzedają na allegro i można od razu poznać cenę i ofertę; jak do nich jadę to nie "kupuję teraz" na allegro ale u nich na miejscu, zawsze coś opuszczą; a są w takim miejscu, że bez info z sieci pewnie bym ich nie znalazł...

Link to postu
Piszesz jakbyś cytował książkę Mrugnięcie W dużych firmach można robić takie rzeczy i nawet mierzyć ich skutki ale mały sklepik?

 

Dobre :) Piszę z doświadczenia oraz stosowania danej metodologii. Też kiedyś byliśmy mali (nadal jesteśmy, w zależności do czego porównywać), ale zawsze trzymaliśmy się określonych zasad, m.in. tych o których napisałem wcześniej. Wiele osób na początku się śmiało, mówili "Taka mała firma a zasady w niej jak w koncernie..." Widać jednak, że droga rozwoju jest prawidłowa.

 

Strategia sprzedaży MUSI być dostosowana do danej branży. Wszyscy piszą o minimalnej cenie, z czym ja nie do końca się zgadzam. Liczy się serwis, asortyment, dostępność towaru... Sam nie kupuję tam gdzie najtaniej, ale tam gdzie kupię wszystko w 1 miejscu. Dlaczego? Bo nie szkoda mi na paliwo, żeby dojechać tam gdzie taniej, tylko szkoda mi czasu, którego wciąż brakuje jak pracujesz po 14h/doba. Chcesz mieć chwilę dla rodziny i bliskich. Znam bardzo wielu ludzi, którzy tak właśnie podchodzą do tematu. A klienci, którzy zbierają gazetki z całego miasta i latają od sklepu do sklepu... daruj sobie takich. Na nich i tak nie zarobisz ;)

Link to postu

 

Dobre :) Piszę z doświadczenia oraz stosowania danej metodologii. Też kiedyś byliśmy mali (nadal jesteśmy, w zależności do czego porównywać), ale zawsze trzymaliśmy się określonych zasad, m.in. tych o których napisałem wcześniej. Wiele osób na początku się śmiało, mówili "Taka mała firma a zasady w niej jak w koncernie..." Widać jednak, że droga rozwoju jest prawidłowa.

 

Strategia sprzedaży MUSI być dostosowana do danej branży. Wszyscy piszą o minimalnej cenie, z czym ja nie do końca się zgadzam. Liczy się serwis, asortyment, dostępność towaru... Sam nie kupuję tam gdzie najtaniej, ale tam gdzie kupię wszystko w 1 miejscu. Dlaczego? Bo nie szkoda mi na paliwo, żeby dojechać tam gdzie taniej, tylko szkoda mi czasu, którego wciąż brakuje jak pracujesz po 14h/doba. Chcesz mieć chwilę dla rodziny i bliskich. Znam bardzo wielu ludzi, którzy tak właśnie podchodzą do tematu. A klienci, którzy zbierają gazetki z całego miasta i latają od sklepu do sklepu... daruj sobie takich. Na nich i tak nie zarobisz ;)

 

Ot i trafiłeś w sedno. Niezależnie, czy siedzisz sam w garażu czy zasiadasz w skórzanym fotelu zachowuj się (Ty, współpracownicy) tak, aby klient myślał, ze ma do czynienia z dużą firmą.

Co do małych zakupów przez internet. Wielu ludzi się, dziwi, że komuś opłaca się kupić rzecz za 5 zł z wysyłką za 10 zł, ale są to zazwyczaj ludzie, którzy mają dużo wolnego czasu i oni latają z rzeczonymi gazetkami. A ludzie tacy jak my, zasuwają od 6 do 18 i nie mają zwyczajnie czasu na bieganie po sklepach w poszukiwaniu czegoś. Prosty przykład: od tygodnia jadę do znanej elektro-sieci odebrać telefon, który zamówiłem z dostawą do ich sklepu. Żałuję, że nie zamówiłem tego do domu.

Link to postu

Skąd mam wiedzieć czy w tym mieście jest sklep i ma akurat to czego szukam ?

 

Kolejna historia to wyprawka dla dziecka do szkoły (plecak z wyposażeniem) w lokalnym sklepie 145zł (plecak, piórnik, bidon z pojemnikiem na kanapki), ten sam plecak z wyposażeniem kupiliśmy w sklepie internetowym (konkurencji) za 90zł, razem z kosztami dostawy.

Myślisz, że będę robił zakupy w lokalnym sklepie ?

Alwin z całym szacunkiem dla Ciebie i innych forumowiczów robiących tak samo - ale ja takiego postępowania klientów nie rozumiem. Dla mnie jest to głupie i zastanawiając się nad takimi przypadkami to mam szczenę opuszczoną po pas, a oczy wybałuszone jak piłeczki ping-pongowe ;)

 

Ja po prostu nie rozumiem jak można iść do sklepu tradycyjnego, zapytać o cenę i wyjść nie kupując, a potem iść do domu i porównywać cenę z tą na internecie.

 

Nie rozumiem też odwrotnej sytuacji czyli najpierw sprawdzania ceny w necie, a potem szukania tego przedmiotu na sklepach tradycyjnych.

 

Nie rozumiem też jak można coś gdziekolwiek kupić i po fakcie sprawdzać cenę, żeby się upewnić czy się przepłaciło czy nie.

 

Nigdy tak nie robiłem i nie mieści mi się to w głowie. Dla mnie jest to tak dziwne jakbyś mi powiedział, że śnieg jest różowy, a trawa niebieska. Naprawdę :(

 

 

Potrzebuję coś na dziś to idę do sklepu gdzie spodziewam się, że powinni mieć taki przedmiot, i jadę/chodzę po kilku sklepach pod rząd zaczynając od najbliższego mojego miejsca zamieszkania. Idę już, teraz. Nie tracę czasu na wpisywanie w wyszukiwarkę np. buty nike warszawa. Szkoda mi czasu.

 

A jak mi się nie spieszy lub wiem, że dany przedmiot będzie ciężko kupić w sklepie tradycyjnym to od razu szukam i kupuję go na internecie wpisując wyłącznie np. buty nike. Nie interesuje mnie skąd przyjdą bo i tak zamawiam z wysyłką do firmy. Wtedy interesuje mnie jedynie cena, dostępność, i bardzo rzadko opinie/komentarze.

 

Piszecie, że liczy się dla Was czas, a tą samą czynność (sprawdzanie cen) robicie po kilka razy ;) I po co w ogóle sprawdzacie ceny jak wiecie, że na internecie jest najtaniej? Domyślam się, że też jesteście młodzi, czyli nie jesteście z tego starego pokolenia które mówi - "ja muszę dotknąć przedmiot zanim go kupię" ;) Zresztą teraz i tak nie ma żadnej filiozofii żeby sprawdzić jak wygląda dany przedmiot - mamy HIGH zdjęcia, HIGH filmy, HIGH recenzje produktów, a nawet HIGH 3D. Zaraz będziemy mieć przymierzalnie Microsoft Kinect'a, Hololens, i HIGH VR.

 

 

Natomiast pomijając to wszystko - to muszę napisać że otwarliście mi oczy. Bo to że ja tego nie rozumiem i uważam za głupie - to nie ma żadnego znaczenia jeśli klienci tak faktycznie robią, a opisane przykłady pokazują, że robią ;) i trzeba się dostosować do nich :(

 

Czyli żeby wykończyć Castoramę to trzeba podawać wszystkie ceny w internecie. Do tego zapewne rozdawać ulotki/gazetki. Mieć takie same ceny na sklepie tradycyjnym i sprzedawać na najniższej marży (1-5%). I sukces gwarantowany, a przy takiej strategii to żadna konkurencja się nie ostanie ???

2guns.gif

Link to postu

Natomiast pomijając to wszystko - to muszę napisać że otwarliście mi oczy. Bo to że ja tego nie rozumiem i uważam za niemądre - to nie ma żadnego znaczenia jeśli klienci tak faktycznie robią, a opisane przykłady pokazują, że robią ;) i trzeba się dostosować do nich :(

 

Mam wielu znajomych, którzy wolą kupić "blisko", czyli tu, teraz, stacjonarnie, drożej, niż "ryzykować" zakup przez internet. Nie przekonasz takich, że zakupy w sieci są bezpiecznie, bo się na tym nie znają i nie wiedzą jak sprawdzić, czy sprzedawca jest rzetelny.

 

Mam kolegę który z mojej rekomendacji pojechał do sklepu i kupił nawigację (jest zadowolony na razie). Ale jak wcześniej go przekonywałem, żeby ją kupił w sieci, bo ma zwrot i darmową wysyłkę - przyniosą mu pod drzwi to nie dało rady go przekonać. Nie pamiętam, czy mu powiedziałem, że te dwie opcje to był ten sam sprzedawca...

Link to postu

 

 

Piszecie, że liczy się dla Was czas, a tą samą czynność (sprawdzanie cen) robicie po kilka razy ;) I po co w ogóle sprawdzacie ceny jak wiecie, że na internecie jest najtaniej? Domyślam się, że też jesteście młodzi, czyli nie jesteście z tego starego pokolenia które mówi - "ja muszę dotknąć przedmiot zanim go kupię" ;) Zresztą teraz i tak nie ma żadnej filiozofii żeby sprawdzić jak wygląda dany przedmiot - mamy HIGH zdjęcia, HIGH filmy, HIGH recenzje produktów, a nawet HIGH 3D. Zaraz będziemy mieć przymierzalnie Microsoft Kinect'a, Hololens, i HIGH VR.

 

 

 

 

W 95% moich przypadków kupuję "na spontanie", kupując to co, chcę bo wiem czego szukam. Mieszkam w mieście powiatowym, 20 tys mieszkańców, pracuję w miasteczku 2 tys., jak myślisz, czy w takich miejscowościach kupisz sprzęt, odzież i różnego rodzaju żele/izotoniki/gadżety dla aspirującego do PRO kolarza MTB? No właśnie nie. Większym zmarnowaniem czasu byłby wyjazd do najbliższego większego miasta (70 tys.) po owe rzeczy, które i tak pewnie nie odpowiadałyby moim wymaganiom. Poza tym na spontanie kupuję teraz ciuszki mojemu synkowi. Klikam to, co mi się podoba i tyle. Wbrew pozorom sporo moich klientów to właśnie starsi ludzie. Skąd to wiem? Chcą w necie kupować, ale nie wiedzą jak, więc dzwonią, pytają, proszą o poradę.

Link to postu

Alwin z całym szacunkiem dla Ciebie i innych forumowiczów robiących tak samo - ale ja takiego postępowania klientów nie rozumiem. Dla mnie jest to niemądre i zastanawiając się nad takimi przypadkami to mam szczenę opuszczoną po pas, a oczy wybałuszone jak piłeczki ping-pongowe ;)

 

Źle mnie zrozumiałeś nie jestem człowiekiem, który za 1zł da sobie wbić gwóźdź w dupę.

Nie jeżdżę na koniec miasta aby coś kupić taniej, nie rzucam się w Lidlu na crocsy itp.

Zakupy robię raz w tygodniu w ulubionym markecie, a jak coś pilnie potrzebuję to najpierw szukam/dzwonię w lokalnym sklepie zanim pojadę do obi czy castoramy (tak czy inaczej staram się omijać lokalne sklepy i kupić wszystkie potrzebne przedmioty w jednym miejscu)

 

Potrafię liczyć i dbać o budżet rodzinny, a z tym plecakiem to akurat przypadek, ale ten przypadek doskonale obrazuje różnicę pomiędzy sklepem stacjonarnym, a sklepem internetowym.

 

Czyli żeby wykończyć Castoramę to trzeba podawać wszystkie ceny w internecie.

 

Jak nie chcesz podawać cen aby konkurencja miała cię jak na dłoni, to uruchom sklep w formie katalogu. Tak aby klient wiedział że:

- istniejesz;

- co masz na stanie;

- co jesteś wstanie sprowadzić.

 

Tak czy inaczej sklep z cenami to podstawa, po co mam tracić swój czas?, aby na miejscu dowiedzieć się:

- nie ma;

- nie ma ale mam zamiennik;

- mogę mieć na jutro ale do ceny należy doliczyć kuriera ;) (spotkałem się z czymś takim)

 

Obecnie olałeś reklamę w internecie i się dziwisz, że nie masz klientów w sklepie stacjonarnym. (allegro pomijam)

Link to postu

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Użytkownik forum
Odpowiedz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...