Skocz do zawartości

Jak Poczta Polska okrada klientów...

Polecane posty

Na temat braku kompetencji Poczty Polskiej można by pisać miesiącami ale z czymś takim jeszcze się nie spotkałem.

Wysłałem do klienta paczkę priorytetową i jak to bywa paczka nie dotarła. Odczekałem 14 dni, złożyłem reklamację.

Po dwóch tygodniach dostałem pismo, że reklamację rozpatrują, paczki szukają, trzeba czekać.

Po kolejnych dwóch tygodniach dostałem następne pismo - bardzo przepraszają, paczki jeszcze nie znaleźli, trzeba czekać.

Minął tydzień i przyszło pismo numer trzy. Paczka jest w Koluszkach, odlepiła się nalepka z adresem pomocniczym (nie widzą jak, nie wiedzą gdzie). A teraz najlepsze - reklamacją uznano za bezzasadną bo paczka się jednak znalazła. Za nienależyte wykonanie usługi zaproponowane zwrot opłaty. Poproszono także bym w urzędzie pocztowym z którego wysyłałem paczkę określił czy paczka ma zostać dostarczona do adresata czy mają mi ją zwrócić. Niezwłocznie wydałem dyspozycję zwrotu do mnie (klient wolał zwrot pieniędzy, po za tym miałem wątpliwości w jakim stanie jest towar po pobycie w Koluszkach).

Naiwnie myślałem, że jest już po sprawie.

Minął miesiąc paczki brak. Delikatnie zapytałem klienta - też nie dostał. W końcu po 6 tygodniach przyszło pismo numer 4. Paczki nie dostanę. Została zlicytowana. Ale żeby było miło i sprawiedliwie dostanę całą kwotę z licytacji. Całe 14 złotych! Towar był wart 110 zł co mogli ustalić na podstawie załączonej faktury.

Pomijam już fakt, że na fakturze był zarówno adres odbiorcy jaki i nadawcy i średnio rozgarnięta małpa mogłaby ustalić komu tą paczkę zwrócić.

 

Nie rozumiem jakim prawem po ustaleniu właściciela zlicytowano paczkę. Jakim prawem ktoś przywłaszczył sobie moją własność. Do tej pory wydawało mi się, że poczta licytuje jedynie te paczki, których faktycznie w żaden sposób doręczyć nie sposób.

 

Jak wiadomo w takich aukcjach uczestniczą głównie rodziny i znajomi pracowników poczty, którzy są doskonale poinformowani kiedy i co warto licytować. Myślę, że komentarz nie jest potrzebny.

 

Link to postu
  • 2 miesiące temu...

Tak, sprawę po 6 miesiącach udało się zakończyć z w miarę pozytywnym wynikiem. Po pierwsze złożyłem odwołanie - skoro paczka nie doszła do adresata, to należy mi się odszkodowanie (w końcu nie do Koluszek była wysyłana). Po drugie bezpośrednio do Koluszek wysłałem prośbę o wydanie protokołu z licytacji oraz ujawnienie danych pracownika, który podjął decyzję o zlicytowaniu zwartości paczki mimo tego, że wcześniej ustalono do kogo należy całość zwrócić - prośbę uzasadniłem chęcią złożenia doniesienia o popełnieniu przestępstwa na policję. Czy to kradzież, czy przywłaszczenie niech już policja decyduje - mnie po chamsku okradziono. W tym momencie dostałem od Poczty sprostowanie: moja paczka nie została sprzedana, nigdy w Koluszkach jej nie było(!) i... zwyczajnie zaginęła. Nikt nie wie gdzie, nikt nie wie jak - dostałem odszkodowanie w kwocie widniejącej na fakturze minus to co przysłali za zlicytowany towar.

 

Nie da się ukryć, że PP traktuje klientów jak debili, którym można wmówić wszystko. Kłamią w żywe oczy zamiast przyznać się do błędu i przeprosić. Najpierw pani przez telefon opisuje mi zawartość paczki, potem dostaję pismo, że paczki nie odnaleziono - to niby co, z jasnowidzem wcześniej rozmawiałem? Wróżką?

Zdecydowanie uważam, że ktoś powinien skontrolować co się w tych Koluszkach dzieje, bo po reakcji PP jasno widać, że są na bakier z prawem. Niestety składanie odwołań, prośby o wyjaśnienia i tym podobne niezbyt mnie bawią, wolę spędzać czas w sposób bardziej produktywny. Jednie pozostaje nadzieja, że kiedyś trafią na osobę bardziej konsekwentną i podobna sprawa skończy się rzetelną kontrolą z finałem w sądzie.

Link to postu
  • 3 tygodnie później...

Też miałem jakiś czas temu ciekawą sytuację z Koluszkami. Trafiła tam paczka pobraniowa, którą zamówiła sobie pracownica Poczty Polskiej i kazała przysłać do pracy (adres urzędu pocztowego). Przesyłki jednak nie odebrała (w życiu prywatnym działa widać podobnie jak w pracy). Po ok. 2 miesiącach otrzymałem list z Koluszek, że trafiła tam moja paczka, bo rzekomo ją do mnie odesłano, ale jej nie odebrałem. W tym czasie nikt mi żadnej paczki nie próbował doręczyć, awizo nie było Zdenerwowany udałem się na pocztę, by dowiedzieć się co jest grane. W jakiejś książeczce paczkarz wpisał, że rzekomo paczka była awizowana. Drugiego wymaganego awiza nawet tam nie było. Kierownik urzędu obiecał sprowadzić przesyłkę z Koluszek bez dodatkowej opłaty, jaką początkowo chcieli mi naliczyć. Po ok. tygodniu telefon z urzędu pocztowego - mogę odebrać swoją paczkę... To, co zobaczyłem było totalną tragedią.

Wysłałem oryginalnie zapakowany i fabrycznie zaplombowany produkt starannie opakowany w folię pęcherzykową i dodatkowy stretch.

Poczta zwróciła mi totalnie zgniecione opakowanie, zawinięte jedynie w szary papier i zawiązane po chamsku sznurem, który został tak mocno naciągnięty, że opakowanie z wszystkich czterech stron było zgięte. Fabryczne plomby opakowania produktu były rozcięte! Poczta stwierdziła, że to normalna praktyka, by przecież w przesyłce musieli poszukać mojego adresu. Halo..?! Adres mieli na naklejce adresowej na zewnątrz przesyłki, mieli go też na dołączonym w przesyłce paragonie. Nadzwyczaj inteligentny pracownik poczty jednak postanowił szukać go w fabrycznie zabezpieczonym opakowaniu produktu znanej firmy.

Poczta po reklamacji wypłaciła ustawowe odszkodowanie, czyli ok 75zł. Produkt wart był 280zł. W takim stanie nie ma jednak wartości handlowej, bo klienci kupują ten towar na prezent, a z czymś takim to po prostu wstyd się zjawić.

W odwołaniu od stanowiska reklamacyjnego zażądałem wypłaty pełnej kwoty, bądź wskazania danych osobowych pracownika, który (z premedytacją lub w wyniku wyjątkowo grubego niedbalstwa i głupoty) zniszczył mienie o wartości powyżej 250zł - co jest przestępstwem. W odpowiedzi poinformowano mnie, że poczta nie ma informacji, który dokładnie pracownik zajmował się moją paczką...

Link to postu
  • 2 tygodnie później...
  • 7 lat później...

Tak w ogóle, ustawa czy też rozporządzenie o doręczeniach jest niebezpieczne dla obywateli. Niedoręczenie paczek, to przepraszam, jeszcze może nie tragedia (też miałem z nimi przeboje jako nadawca) w porównaniu z doręczeniami sądówek. Tutaj panem ludzkiego losu (strony w postępowaniu sądowym) jest - listonosz. Będąc nierobem, albo złośliwcem albo przekupionym nie wrzuci Ci awiza pierwszego ani drugiego i jak to mówią - pozamiatane. Nie udowodnisz mu tego a w sądzie uznają, że awiza były ale je zignorowałeś. Obrazowo opisano już ten problem tutaj: http://pamietnikwindykatora.pl/2013/04/23/listonosz-wazniejszy-od-sedziego/ O zgrozo. 

Link to postu

Tak w ogóle, ustawa czy też rozporządzenie o doręczeniach jest niebezpieczne dla obywateli. Niedoręczenie paczek, to przepraszam, jeszcze może nie tragedia (też miałem z nimi przeboje jako nadawca) w porównaniu z doręczeniami sądówek. Tutaj panem ludzkiego losu (strony w postępowaniu sądowym) jest - listonosz. Będąc nierobem, albo złośliwcem albo przekupionym nie wrzuci Ci awiza pierwszego ani drugiego i jak to mówią - pozamiatane. Nie udowodnisz mu tego a w sądzie uznają, że awiza były ale je zignorowałeś. Obrazowo opisano już ten problem tutaj: http://pamietnikwindykatora.pl/2013/04/23/listonosz-wazniejszy-od-sedziego/ O zgrozo. 

 

 

To prawda. Jednakże nie wiem jak w innych miastach, ale u mnie na poczcie wiszą gotowe, drukowane w drukarni plakaty, że zatrudnią listonoszy.

 

Więc chyba problem ich braku jest powszechny.

 

Od moich pocztystek wiem natomiast, że brakuje im 2 listonoszy, a teren muszą obrabiać. Więc nie noszą pierwszego awiza, tylko drugie, a listów prawie wcale.

Innego wyjścia nie ma i to nie wina pocztystek czy listonoszy, tylko warunków pracy na Poczcie, ze szczególnym uwzględnieniem zarobków.

 

Prezesi zatrzymali się w czasie, kiedy to listonosz zarabiał mało, ale drugie tyle miał z końcówek rent i emerytur.

Teraz jednak ci ludzie już nie pobierają emerytur, a nowi pobierają na konto.

Stąd wielkie zdziwienie, że przecież zawsze płacili tyle pensji, a jednak ludzie do pracy byli. Pewnie się wszystkim robić nie chce.

"Pani Haniu, napisze pani, że będziemy twardzi, tak łatwo nas nie zastraszą. Żadnych podwyżek!" ;D ;D

Link to postu

Teraz jednak ci ludzie już nie pobierają emerytur, a nowi pobierają na konto.

Stąd wielkie zdziwienie, że przecież zawsze płacili tyle pensji, a jednak ludzie do pracy byli. Pewnie się wszystkim robić nie chce.

 

Też prawda. A ja poprosiłem mamę żeby dalej w gotówce otrzymywała emeryturę i odpalamy obecnemu listonoszowi z tego 30 zł. Wolę żeby był mi przychylny, za dużo mam z poprzedniej DG spraw w sądzie o zapłatę (jako powód) żeby ryzykować.

Link to postu

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Użytkownik forum
Odpowiedz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...